volta-15_7f175dc0c2

„VOLTA” (2017) – reż. Juliusz Machulski

Kategoria:

Nowa komedia kryminalna Machulskiego jest filmem długim jak na komedię. Ale zważywszy, że wprowadzone są tu wątki historyczne, wątki i smaczki rodem z dramatu magicznego (nawiązania do stylu filmu: „RĘKOPIS ZNALEZIONY W SARAGOSSIE”) oraz rzetelnie poprowadzona i powoli odkrywana przed widzem fabuła kryminalna — filmem długim już nie jest, bo dzięki wypełnieniu tymi tematami aż 1 godz. i 45 min. obrazu, film nie jest nudny i umyka całkiem szybko. Po wyjściu z kina miałem bardzo jednoznaczne odczucia:

bawiłem się dobrze

– spędziłem czas na dobrej rozrywce

– nie powaliło mnie

to nie był przełom w dorobku kina

– to nie był także przełom w wielkim i wytrawnym dorobku Machulskiego

– nie żałuję

– warto „VOLTĘ” polecać jako dobre kino, ale polecać z umiarem.
Głowy nie urwało, nie było zaskoczenia jak przy premierze „SEKSMISJI” – tytułowy bohater ewidentnie w pewnym momencie robi rozpaczliwe miny (w bardzo udany sposób) ‚gdzie ja jestem, niech ten Matrix się skończy’, które są filmowym ukłonem wobec kultowej roli Jerzego Stuhra – i nie było myślowego kataklizmu jak przy premierze „VABANKU” — Machulski doskonale wyspecjalizował się w eleganckich komediach kryminalnych, gdzie każda nacechowana jest smaczkami kinowymi, smaczkami wziętymi z realnego życia, zabawą w oprowadzanie widzów po kinowym miasteczku i jego historii — ale mimo to… „VOLTĘ” muszę pochwalić. :) Każdy film Machulskiego to nawiązania, nawiązania i jeszcze raz nawiązania. Subtelności, ukłony i kalki wzięte z oraz odnoszące się do przeszłych już klasyków.

„VOLTA” to bardzo delikatne polskie „ŻĄDŁO”!

Nie sposób nie wspomnieć o zachwycających zdjęciach i magicznie ukazanym miastem: LUBLINEM, do którego zaprasza nas wielki reżyser. Jasną jest więc sprawą, że cały projekt chętnie wsparło nasze miasto znane z zabytków, starówki, starych kamieniczek, uroczych zakątków i uliczek i imprez kulturalnych. Znane z ośrodków uniwersyteckich, nowych projektów, lokalnej telewizji, powiewów historii i historyjek z czartem w tle oraz z nawiedzonych artystów wszelkiej maści.

Jak zwykle u Machulskiego znajdziemy i tu błyskotliwe dialogi, teksty, które zapewne przejdą do języka ‚ulicy i kina’ – urocza „mimika dupy” – i wszystkie uwagi językowe, jak zwykle u Machulskiego znajdziemy wytrawne aktorstwo i… pewne wpadki oraz nieścisłości logiczne, co uważam już za pewną stałą w kinie Machulskiego.

W moim mniemaniu jest jednak bezsensem w tego rodzaju filmach – obrazach z przymrużeniem oka i dystansem – szukać dziur logicznych i podniecać się takowymi wpadkami.

Tak, można się przyczepić do kilku motywów – i cóż z tego? Film jest dobrą zabawą i na takową należy się wybrać, oczekując właśnie tego, a nie serialu kryminalnego w typie: ‚Zagadki LA’ i inne takie kryminałki na dość poważnie.

Machulski tradycyjnie już pokazuje ugruntowanych w świecie kina tytanów, ale także pokazuje nowe twarze i twarze nieco – z różnych powodów – zapomniane. I tak przeplata się słodki motyw kamerzysty, karłów-supermanów, hackera z krytyką mediów, wielkiej, czasami prostackiej polityki i polityków, z ochroniarzami i wielkim ‚come backiem’ do świata żywych w kinie masowym – powalający Pazura.

Cała historia i intryga jest dość urocza, film trzyma się kupy i w ostatecznym podliczeniu robi dobre wrażenie. Nie jest to już trzęsienie ziemi jak przy „VABANKU”, raczej zabawa i ridley-owskie odnośniki do kina własnego i całego kina.

Krytyka i wielcy oficjele mają to do siebie, że niemiłosiernie często przyczepiają się każdego możliwego detalu, wpadki i wypełniają świat narzekaniem, że mogło być lepiej.

Ja do tego narzekania przyłożyć się nie chcę i choć film mnie nie powalił, zachęcam do jego poznania i poznania skrawków ładnego i momentami magicznego Lublina.

Świetne aktorstwo na każdym poziomie i nie pieprzmy, że tak bardzo panowie przyćmili kobitki, po prostu reżyser pokazał tak historię i „słodkich” panów, że na przemian chcemy dawać kopniaka, ucałować, uszczypnąć, pochwalić, pogłaskać i dać lanie. :)

Volta to kogel-mogel lepszy od ridleyowskiego „Prometeusza” i znajdziemy w nim ukłony do: „Żądła”, „Pamiętnika znalezionego w Saragossie”, do „Vabanku”, do „Vinciego”, „Seksmisji”, „Matrixa”, „Obcego” (kobiety wojowniczki i zabawa w tworzenie kontynuacji filmowej serii), do „Don Kichota z La Manchy”, do pięknego pokazywania Londynu (tu Lublina znakomicie zareklamowanego na cały świat) ręką braci Hughes, do wspominanych zabaw filmowych Ridleya Scotta i wielu, wielu innych filmów… do całej serii i wszystkich filmów w type „Ocean ‚s Eleven”… do filmów i ręki reżyserskiej Petera Weira, równocześnie wnosząc w znakomity sposób dużo lekkości znanej z czeskich komedii i komedii magicznych w typie „Arabeli”.

„Volta” jest trochę na niepoważnie, ale podejmuje poważne tematy z dziedziny współczesnej telewizji, wszelkich masowych środków komunikacji, wpływania na innych ludzi – na każdym poziomie i wielkiej polityki. Tu każde słowo, gest i relacja międzyludzka jest znacząca i ważna.

Obejrzyjcie koniecznie ten film dla prawdziwych facetów i prawdziwych kobiet, nie braknie tu podtekstów, filmowych sztuczek, emocji, tajemnicy i chęci prawdziwej bitki!

I powiedzcie; któż z Was nie został w życiu oszukany przez gang zwariowanych karłów-batmanów lub… magicznych Cyganów?

Lublin wymiata, Machulski czaruje – kolejny raz w życiu.

Za genialne epizody i kreacje aktorskie (Zielińskiego, Pazury, Braciaka, Żurawskiego, Olgi Bołądź, Stelmaszyka, Tomasza Kota i innych) – po przemyśleniu całości i swoich gorących odczuć zaraz po obejrzeniu – podnoszę ogólną ocenę z 8 punktów na zasłużone 9. :)

Dobre kino Machulskiego – to jest to.

volta-machulski-plakat

Tytuł: Volta

Autor: Juliusz Machulski

Kategoria: Komedia kryminalna

Data wydania: 7 lipca 2017 (Polska) 20 czerwca 2017 (świat)

Produkcja: Polska

Czas trwania: 1 godz. 45 min.

Ocena:

Autor: Maciej Markisz

23.07.2017