cover

„The Innocent” – Arad Avi, Jun’ichi Fujisaku

Kategoria:

Anioł, nałogowy palacz i ignorant, w dodatku martwy, prawniczka bezkrytycznie przestrzegająca kodeksu oraz mafia. Jak myślicie, czy mają jakieś elementy wspólne? I co ważniejsze, czy da się z ich pomocą stworzyć nietuzinkową produkcję, mogącą zainteresować rzeszę ludzi?
Wydaje mi się, że odpowiedzi na te pytania warto poszukać w mandze „The Innocent”, którą zdecydowałem się zrecenzować.

Ciekawym faktem jest informacja, że dzieło to stworzone zostało dzięki nietypowemu połączeniu pomysłów dwóch Japończyków i Amerykanina izraelskiego pochodzenia. Pierwsi dwaj to Junichi Fujisaku –scenarzysta oraz Ko Yasung –rysownik. Ostatnim członkiem zespołu jest pomysłodawca, Avi Arad. Tak, ten sam, który zajmował się produkcją serii uniwersum Marvela, takich jak Iron Man, Spider-Man, czy Ghost Rider. Jak twierdzi, jest wielkim fanem japońskiego komiksu, a to dzieło spełnieniem marzeń o opublikowaniu, długo dojrzewającego w jego głowie pomysłu.

Jakieś pomysły jak, wyżej wymienione postaci, połączyć w jedną, spójną historię? Otóż, na samym początku przedstawiony jest anioł o ambitnym imieniu Angel oraz Ash J. Wright. Zostaje on wskrzeszony i objęty protektoratem tego pierwszego, w celu oczyszczenia swej duszy, obecnie zbyt obciążonej przewinieniami, aby mogła zostać wykorzystana w kolejnej inkarnacji. Po to wykonuje wszystkie zadania ratowania ludzi, powierzone mu przez tajemniczą Radę Aniołów, obdarzającą go mocą tworzenia przedmiotów z popiołu. Problemem jest jedynie charakter Asha, który, jak to sam stwierdza: „załatwia sprawy po swojemu…” Właśnie tak prezentuje się zarys fabuły przedstawiony na pierwszych kartach mangi. Jak zapewne się domyślacie, to wszystko prowadzi do szeregu interesujących wydarzeń w mieście, o których dowiecie się sięgając po tę pozycję.

W mandze przedstawiono wachlarz barwnych postaci. Na ich przykładzie, jak na dłoni widać przenikanie się japońskich i amerykańskich inspiracji, będących efektem międzynarodowej współpracy autorów. Z jednej strony mamy niesamowitego Asha, cechującego charakterem przypominającym bohaterów komiksów rodem ze Stanów oraz szereg postaci pobocznych, kreślonych w takiej stylistyce, a z drugiej panią prawnik, rysowaną zgodnie z kanonami rysunku w stylu mangowym i eksponującą biust w czysto japoński sposób. Sam rysownik- Ko Yasung stwierdził, że tworząc, czerpał inspirację z kultury amerykańskiej. Całość zamknięta jest w metropolii, z czego czytelnikowi, ze względu na kryminalny charakter komiksu, dane jest poznać jej mroczną część.

Będąc przy bohaterach warto wspomnieć o kresce. Na szczególną pochwałę zasługują sceny walk i zwrotów akcji oraz ekspresja twarzy postaci. Pierwsze, niemalże ożywiają papier trzymany w rękach. Przeglądanie takich kadrów stanowi ucztę dla oka. Drugie natomiast pozwalają wczuć się w uczucia ogarniające bohaterów, które perfekcyjnie wrysowane zostały w mimikę każdego z nich. Doszukałem się jednak wady. Jest nią niewątpliwie sposób przedstawienia teł. W znacznej większości są rysowane po prostu niechlujnie, jakby w pośpiechu. Wystrój wnętrz okrojony jest jedynie do niezbędnego minimum, tak aby czytelnik mógł jeszcze domyślić się, że akcja rozgrywa się na przykład w więzieniu. Pozostałe miejsca przedstawiane są zwykle jeszcze gorzej, co bardzo mnie raziło podczas lektury.

Dużym jej plusem jest ogromny dynamizm. Wymuszony nieco ze względu na objętość tytułu, jednakże seria na tym zyskuje. Podczas czytania nie ma czasu na oddech, gdyż fabuła pędzi do przodu w zastraszającym tempie. Każdy kadr przepełniony jest akcją, toteż nie marnuje się miejsca na zbędne komentarze bohaterów, filozoficzne rozmowy, czy przesadnie długie retrospekcje, często zabijające klimat. Niesie to za sobą dwie konsekwencje, pierwszą z nich jest fakt,  iż na takiej ilości stron,  twórcy nie byli w stanie przedstawić dokładnie charakterów postaci. Druga, jak dla mnie, jest wielkim minusem serii, a chodzi mi o niekonsekwencję, bardzo rzucającej mi się w oczy. Bohater, któremu z pewnych przyczyn odebrano moc, na kolejnych kadrach swobodnie z niej korzysta, aby kilka stron dalej dostać niespodziewanego power-upa. Rozumiem tempo dzieła, jednak takie nieścisłości według mnie są niedopuszczalne.

Polska wersja ukazała się dzięki pracy Studia JG. Mówi się, aby nie oceniać książki po okładce, ale trzeba przyznać, że ta sprawia tutaj przyjemne wrażenie. Wydrukowana na dobrej jakości papierze, którego faktura jest bardzo miła w dotyku. Wisienką na torcie są srebrne napisy. W środku znajdujemy dwie kredowe kartki, pierwsza- tytułowa, druga z kolorowymi grafikami oraz spisem treści. Obie stanowią standardowy, acz miły dodatek do całości. Resztę stron zajmuje właściwa część mangi. Do tłumaczenia nie mam żadnych zastrzeżeń, nie doszukałem się także żadnych literówek. Jest jednak jeden element, do którego wręcz muszę się przyczepić, a są to nie usunięte onomatopeje w języku japońskim. Dla wprawionego edytora nie jest to zadania karkołomne, natomiast pozostawienie to w takim stanie i umieszczenie obok spolszczonych wersji, w moim odczuciu, wprowadziło niepotrzebny chaos na stronach.

Jak więc widzicie, „The Innocent” nie jest bez wad. Jednakże wkład pracy włożony w scenariusz, rysunki i ogólny całokształt dzieła sprawia, że ich siła blednie na tle elementów, które wykonane zostały świetnie. Przymykając oko na wyżej wymienione niedoskonałości, otrzymujemy satysfakcjonujący efekt pracy giganta branży rozrywkowej oraz utalentowanych artystów. Różnice kulturowe pozwoliły stworzyć coś, co wyróżnia się na tle innych produkcji. Całość sprawiła, że spędziłem miłe chwile nad lekturą tej mangi, i co ciekawe zrobiłem to dwukrotnie, świetnie bawiąc się za każdym razem. Z całego serca polecam ją wszystkim, którzy szukają kryminału z dynamiczną akcją, a także osobom, znudzonymi klasyczną koncepcją mangi.

A czy ktoś z Was czytał ten komiks? Jakie są Wasze wrażenia odnośnie tej pozycji? Czekam na Wasze opinie. Serdecznie zapraszam!

cover

Tytuł: The Innocent

Autor: Arad Avi, Jun'ichi Fujisaku

Kategoria: Komiksy

Wydawnictwo: Studio JG

Liczba stron: 220

Data wydania: 4.11.2011

Autor: japan-freak

28.02.2016