Zlodziejka Ksiazek Markus Zusak Recenzja Ksiazki

„Złodziejka książek” – Markus Zusak

Kategoria:
Zafon w którymś ze swoich dzieł powiedział, że książki są jedynymi przedmiotami na świecie, które nie zostaną skradzione, choćby pozostały opuszczone i dostępne dla każdego. Bo rzeczywiście – można kraść żywność, ubrania, wszelkie dobra materialne. Ale książki?
Ukraść chciałyby je jedynie osoby, które i tak z pewnością by tego nie zrobiły. One i pewna mała zachudzona blond włosa dziewczynka mieszkająca w Trzeciej Rzeszy.

Matka Liesel Meminger nie może dłużej opiekować się nią i jej młodszym bratem. Dzieci mają zatem trafić do rodziny zastępczej.
W drodze umiera jednak chłopiec, a jego siostra musi sama stawić czoła nowemu miejscu i nowej rodzinie.
Nękana głodem, widmem wojny i wyśmiewaniem się innych dzieci znajduje zajęcie, które osładza jej samotne chwile. Czytanie. Tak spędza dnie: czytając książki i od czasu do czasu kradnąc je ze swoim przyjacielem Rudym. Do czasu, aż jej rodzina podejmuje się popełnienia najgorszego możliwego przestępstwa: udzielenia schronienia Żydowi.

Okej… Zakładam, iż nie ma potrzeby wyliczania, że każdy Złodziejkę książek chwalił, że był szum, film, „geniusz, a nie książka” i co tam jeszcze.
W zasadzie mogłabym to rozwinąć, gdybym wszystkie te opinie podzielała. A tak nie jest, w każdym razie nie do końca. Dlaczego?
Przekonajcie się sami.

Styl Zusaka jest niezaprzeczalnie piękny, poetycki, pełen czarnego humoru i dosadności. Jego słowa wypowiadane przez usta narratora w postaci Śmierci z pewnością zyskują wiele nowych znaczeń i brzmień. Mnie jednak nie przekonały. Powiedzcie, że nie mam dystansu do tych spraw, do śmierci i cierpienia. Rzeczywiście: nie mam. Ale wyjaśnijcie mi, proszę, co jest poetyckiego w wojnie i bólu? I czy to naprawdę jest temat do pustego filozofowania? Według mnie nie. A pseudogłębokie i pseudooryginalne rozważania w rodzaju „zabił się, bo kochał życie” wydają mi się nie na miejscu. Zabił się, bo była wojna. I tyle.

O wiele ciekawszy wydaje mi się natomiast wątek samej Złodziejki. Na upartego można by stwierdzić, że był odrobinę naciągany, ale na pewno niesamowicie wciągający. Czytałam, czytałam, i nie mogłam przestać! To jest mocna strona tej książki: nawet wystrzał armatni nie zdołałby oderwać od niej zaczytanego odbiorcy. Bohaterowie także szybko zaskarbiają sobie sympatię. Ciężko było mi z nimi rozstawać, ale i ciężko patrzeć na ich błędy. A przynajmniej niemądre decyzje. W pewnym momencie niewiele brakowało mi do wrzaśnięcia na głos „nie rób tego!”. Wątpię jednak, by jakiekolwiek słowa zdołały przekonać bohaterów Złodziejki książek, kiedy raz podjęli decyzję. Nawet jeśli cała ta książka ma za zadanie uświadomić czytelnikowi właśnie wagę słów. Gdybym miała krótko scharakteryzować Złodziejkę, brzmiałoby to tak: przyjaźń, poświęcenie, miłość, cierpienie, słowa, słowa, słowa.

 
Poza tym nie miejcie mnie za jakiegoś potwora. Dzieło Zusaka naprawdę mnie poruszyło! Wycisnęło ze mnie nawet kilka łez…
Ale nie poruszyło bardziej niż inne książki o tej tematyce. Umówmy się, że wszystko co dotyczy Holokaustu jest przejmujące.
Niby jest to taki trudny temat, ale tak naprawdę jakkolwiek by się o nim nie napisało, to wywołuje to łzy. Historia broni się tu sama, styl jest nieważny.
Więc nawet kiedy ceną nietuzinkowej narracji jest klasyczny przykład przerostu formy nad treścią, łzy przyjdą same. Jednakże zdecydowanie polecić wam mogę lepsze, a poniekąd podobne książki. Szare śniegi Syberii na przykład.

Trochę rozczarowałam się Złodziejką książek. Nie, nie będę wspominać jej źle. To była naprawdę dobra książka, może nawet kiedyś wrócę do niej. Dobra, lecz nie genialna, co zdają się sugerować wszyscy, którzy choć raz mieli ją w rękach. Niestety złodziejka książek nie zdołała ukraść mojego serca. Ale… i tak polecam.
 Emila

Chyba każdy kto przeczytał „Złodziejkę książek” autorstwa Markusa Zusaka zgodzi się, że pomysł narratorski jest przedziwny – szokujący, a przy tym idealnie trafiony… wszystkie postacie (zarówno te główne jak i epizodyczne) nakreślone w niezwykle umiejętny sposób – czasem jedynie kilkoma rysami psychologicznymi, ale dobranymi tak celnie, że nie sposób nie zapamiętać ich jako żyjących w naszych emocjach LUDZI. Wyobraźnia poety w udanej prozie, ciepły humor wśród zgliszcz bombardowanych miast niemieckich i innych okropieństw wojny, najtragiczniejsze, pełne rozdzierającego żalu sytuacje życiowe, które DAJĄ NADZIEJĘ – jak to w ogóle mogło się udać?! A jednak…

W wypadku tej lektury nie mogłabym chyba przesadzić w pochwałach… polecam wszystkim, a szczególnie miłośnikom biało-czarnych schematów (Niemcy=bez wyjątku naziści), którzy jednak z reguły po takie książki nie sięgają…

Lenke

Tytuł: Złodziejka książek

Autor: Markus Zusak

Kategoria: Literatura współczesna

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

Liczba stron: 496

Data wydania: Styczeń 2008

Autor: Emila

20.10.2014